Kiedy w 21 tygodniu upragnionej ciąży dowiedzieliśmy się, że dzieciątko w brzuszku jest chore przeżyliśmy szok. Zadawałam sobie w kółko pytanie dlaczego my? Dlaczego akurat my? Co źle zrobiłam? Co mogłam zrobić a czego nie zrobiłam? Nie zrobiłam testu pappa bo mi to umknęło. Jak mogłam postąpić tak nieodpowiedzialnie? Szukaliśmy pomocy po całej Polsce upewniając się w kolejnych diagnozach, które nie różniły się niczym jedna od drugiej. Mijał czas i przyzwyczajałam się powoli do tych myśli. Były moje. Cierpienie było tylko moje i nie chciałam żeby ktokolwiek mi je odebrał.
Każda osoba, która próbowała mnie pocieszyć stawała się moich wrogiem.
Każdy, kto kazał myśleć pozytywnie był na czarnej liście.
A ten, kto zaczynał mówić o tym, że miał gorzej i mówił, żebym wzięła się w garść bo zawsze przecież mogło być jeszcze gorzej, był skreślany tymczasowo z listy znajomych.
Operacja
Byliśmy przygotowani na operację malutkiej ale pózniej. Także, kiedy niespełna dzień po porodzie zapadła decyzja ze dziecko trzeba pilnie przewieźć do Centrum Zdrowia Dziecka poczułam, że ktoś rozrywa mi pępowinę. Brutalnie i wbrew mnie. Serce rozpadło mi się na milion kawałków, kiedy musiałam oddać córkę na ręce obcej osoby z karetki. Nie było dla mnie w niej miejsca, bo nie była do tego przystosowana. Czułam ogromne wyrzuty sumienia, bo siłą rzeczy przyjechałam o wiele pózniej niż karetka. Co będzie z moim karmieniem? Bałam się, że stracę pokarm ze stresu …..
Na oddziale dookoła mnie były mamy, które cieszyły się swoimi noworodkami. Ja, wylewałam morze łez.
Kiedy dotarłam do Centrum Zdrowia Dziecka zdziwiła mnie bardzo jedna rzecz. MATKI. Matki chorych dzieci. Matki wcześniaków. Matki dzieci nieuleczalnie chorych. Chodzą i uśmiechają się, nie widać bólu na ich twarzach. Nawet małego grymasu.
Dziewczyny! Co z wami jest nie tak? – myślałam.
Po dwóch dniach zrozumiałam. Trzeba żyć. Iść dalej. Podnieść głowę i poskładać wszystko dla dziecka. Inaczej nie da się. A emocje, szloch czy smutek pojawiały się razem ze zmrokiem. Nawet nie razem z nadejściem ciszy nocnej bo na tym oddziale zawsze słychać było czyjś płacz ….. albo dziecka albo matki………
Sandra
Ilona
Marzena
Emilka
Ewa
Weronika
Marzena.
Te mamy nauczyły mnie patrzeć na pozytywne strony. I doceniać. Doceniać życie. Chcąc podziękować im – z okazji Światowego Dnia Wcześniaka, przygotowałam wpis o tym, jak zawiesić urlop macierzyński i/lub rodzicielski na czas hospitalizacji dziecka.
Tekst dostępny TUTAJ.
Okazało się, że wiele mam o tym nie wie, że jest taka możliwość. Do końca życia będę pamiętać walkę każdej z nich o każdy mililitr mleka. Jeśli kobieta tego nigdy nie doświadczyła to faktycznie, nie jest w stanie mimo szczerych chęci wyobrazić sobie tej walki. Ja stałam się jej naocznym świadkiem. Jedno ze zdjęć przedstawia ilość mleka po godzinie ściągania …….
Dlaczego?
Dlaczego na prawniczym blogu postanowiłam umieścić tak bardzo prywatny i osobisty wpis? Odpowiedz jest prosta.
Na co dzień nie doceniamy, że nasze dzieci rodzą się zdrowe. Ile dostał/dostała? 10 w skali Apgar? Świetnie! I to tyle. Urodziło się zdrowe. Sama przy starszej córce tego nie doceniałam. Była zdrowa – przecież to oczywiste, że moje dziecko jest i będzie zdrowe, prawda? Nie to nie prawda.
Już nigdy więcej nie będę narzekać, że moje starsze dziecko nie chce spać w nocy. Już nigdy więcej nie będę złościć się, że nie wyspałam się czy musiałam wcześniej wstać. Nigdy więcej. Za to zawsze w takich momentach powtarzam sobie – jesteś zdrowa córeczko. To najważniejsze. Cała reszta nie ma znaczenia. Uczę się doceniać.
Może dzięki mojemu doświadczeniu chociaż jedna mama po przeczytaniu tekstu przytuli swoje maleństwo mocniej niż zwykle i pomyśli – jestem szczęśliwa, bo jesteś zdrowe. Kocham Cię!
Pięknie napisane, dużo zdrowia
Dziękuję za ten wpis. Jestem mamą z CZD, spędziłam tam z córką pierwsze pół roku jej życia. Teraz wracamy tam co jakiś czas. Mija właśnie rok odkąd pierwszy raz przyjechała do domu. Dziękuję za każdy dzień i każda godzinę bez sondy, bez respiratora, cepapu, bez hospicjum, bez zabiegowego, bez medyków, bez kabli, ekranów, alarmów, bez limitów kiedy możemy być razem. I za każdy moment kiedy jesteśmy we dwie i możemy robić co chcemy.
Dziękuję za ten wpis i za to, że Pani wróciła do Matek z CZD. Nasza Córeczka była tam leczona dziesięć lat wcześniej. Niestety, lekarze nie mogli jej pomóc. Pamiętam każdy szczegół i rozpacz, która kryła się za moim uśmiechem dla Córeńki i nerwami ze stali. Pamiętam też jak bardzo byłam zagubiona i nie było żadnej pomocy ani prawnika, ani psychologa (oddział ITN). Pani postawa jest godna podziwu.
Pani Kasiu, wspaniały wpis… naprawdę. Człowiek zaraz wraca do poziomu i cieszy się tym, co ma. Poza tym wpisem, jest Pani bardzo dobrą osobą tak z serca. Widać to i czuć z każdego nagrania na instagramie. Popularność Pani nie zjadła i cieszy mnie to bardzo. Proszę być zawsze sobą i nie zmieniać się. Widać,że najgorsze chwile za Panią i życie wróciło do normy. Może tak miało być u Pani w życiu, żeby coś docenić, spojrzeć na coś inaczej i potem napisać tekst, jak wyżej dla innych,żeby z czasem się zatrzymali i pomyśleli dwa razy zanim zaczną narzekać. Zresztą ja twierdzę, że każda rzecz zawsze dzieje się po coś. Każde zdarzenie i każda spotkana w życiu osoba jest w jakimś celu. Pozdrawiam serdecznie
Moje dziewczynki odeszły do Pana w 4msc ciąży.
Dziś mam 6 miesięczna na Basie.
Różnie z nią bywa…….. ale nigdy nie narzekam, nie narzekam bo jej pragnęłam i ja mam! ♥️
PS
Zawsze się uśmiecham jak np teściowa pyta jak Basia a ja mówię świetnie a mąż patrzy krzywym okiem bo np mała budziła się co godzinę w nocy myśli sobie jak to świetnie???!!!!
– a no tak to!! Jest świetnie bo Basia jest! 😊😊😊
Wspaniały wpis. Masz rację, że człowiek nie docenia tego co ma. Zdrowie naszych dzieci jest najważniejsze. Już nie będę marudzić że się nie wyspałam bo mojej małej idą zęby. Dużo zdrowia i siły życzę :-*
pamiętam ten strach, serce telepoczące co obchód z nadzieją o dobre słowo. To było 11 lat temu, idziemy do przodu, pod górkę, ale górka coraz mniej stroma. Pozdrawiam wszystkie mamy i dzieciątka, życzę Wam dużo sił.
Dzięki za ten wpis! To takie zebranie w pigułce emocji, które sama przeżywałam prawie 4 lata temu, też z wcześniakiem. Niby wszystko było dobrze po porodzie, ale potem pojawiły się problemy z karmieniem, infekcja, szpital na dwa tygodnie i morze wylanych łez. Rozłąka z Mężem i starszym synem. I właśnie ta walka o pokarm. Laktator wywoływał całe spektrum uczuć, od miłości do nienawiści. Ale dzięki niemu udało mi się utrzymać laktację, pomimo tak trudnych warunków, a nawet (co chyba nie jest takie częste)- po 3 miesiącach butelkowania, synek wrócił do całkowitego karmienia piersią! Warto było walczyć. U nas, całe szczęście wszystko skończyło się dobrze, oby u innych walczących o zdrowie też tak było 🙂
Ściskam!
Mama ciągle mi powtarzała „zdrowe dziecko to skarb”. Urodziłam zdrowego syna. Dopiero teraz wiem co znaczą słowa mamy. Dużo zdrowia dla Was Kobietki i Waszych pociech ?
Dziękuję. Straciłam syna , zdrowego 5 tygodniowego synka. Nie znamy przyczyny, zmarł z dnia na dzień a badania nie dały odpowiedzi. I masz rację , mam starszego syna i nigdy przenigdy nie będę narzekać że znów jest chory a ja biorę kolejne L4, że marudzi bo nie chce zjeść marchewki albo wstał lewa noga. Dla takich chwil też jest macierzystwo, tych ciężkich, kiedy wydaje nam się że zabaryjadujemy się w łazience i przeczekamy 😉 ale po to jesteśmy rodzocami
Tego strachu, emocji, niepokoju, nie zapomnę już nigdy. Zostały głęboko w szufladce serducha. Urodziłam synka w 31 tyg ciąży po długiej walce o każdy następny dzień ciąży wysokiego ryzyka. To były bardzo trudne chwile i krytyczne momenty. Dla Niego i dla nas. Niesamowite ile siły jest w tych kruchych, ponad kilogramowych istotkach. Czasami miałam wrażenie że są silniejsze od nas Mam. Trzeba wierzyć ❤. Trzymajcie się Mamuśki. Siły i zdrowia życzę, bo to najważniejsze. Piękny tekst ?. Gratuluję i pozdrawiam.
Dumna Mama 1710 gr Wcześniaka, dziś w pelni zdrowego aplikanta adwokackiego☺. Powodzenia Dziewczyny
Bardzo ważny artykuł. Też w 21 tygodniu dowiedziałam się że moje dziecko jest chore. Najgorszemu wrogowi nie życzę takiego poczucia winy, żalu i rozpaczy. Za tydzień mam termin porodu. Teraz już mam w sobie inne emocje. Wiem, że będzie ciężko, że nasze życie to już zawsze będzie lęk i walka o każde kolejne uderzenia serca, którego nie da się naprawić. Wiem też, że to dziecko jest dla mnie cudem i zrobię wszystko żeby być silna dla niego.
Wzruszyłam się ogromnie ? piękny, wspaniały tekst, a mamy wszystkich tych biednych Maluszków to prawdziwe bohaterki – skąd czerpiecie siłę Kochane Mamy? Oby nigdy Wam jej nie zabrakło dla Was i Waszych Dzieciątek ❤
Ciężko jest sobie wyobrazić ten strach o zdrowie i życie dziecka, gdy się tego nie doświadczyło i ciężko jest wyobrazić sobie radość gdy wszystko idzie ku dobremu. Ja doświadczyłam tylko niewielkiej części tego strachu o swoje dziecko, co pewnie większość Mam tutaj i strachu jakiego doświadczyła moja Mama gdy urodził się mój brat. Podziwiam Was kobiety, Mamy!
Jej, nie wiedziałam że miałaś takie przeżycia ciężkie z córeczką 🙁 a jak teraz Ala, już dobrze?
Kasiu poplakalam się po przeczytaniu Twojego tekstu…. mimo tych wszystkich trudnych chwil bylo duzo radosci i wsparcia…Dziękuję, bo dzieki Tobie mam dodatkowe 1,5mca z Olcia w domu…a to mleczko to Marzenki?ściskam bardzo mocno☺
To ja Tobie dziękuje sąsiadeczko ❤️ nie zapomnę Ci troski ! A mleczko Marzenki tak ?
Tak jakby ktoś wyjął z mojego serca emocje i przelał na „papier”. Jestem mamą 5-cio miesięczniaka, w 7 dobie trafiliśmy na patologię noworodka, na której spędziliśmy 11 dób. Ja walkę o mleko przegrałam, dokładnie rozumiem każdą osobistą tragedię i dopiero teraz widzę jakie my matki jesteśmy silne. Musimy, mamy dla kogo żyć! ❤️
Piekny tekst. Cudne słowa. Prawda zawarta w rym wpisie wdziera sie w serce. To jest ważne, mysle że dla kadej mamy ale dla mamy wcześniaka najbardziej. Dziękuję i pozdrawiam mama Jagódki.
Kasiu,doskonale rozumiem o czym piszesz,bo sama przeszlam trudna droge min. w CZ D ,…ściskam mocno Ciebie i Twoja Rodzinke!
To prawda ZDROWIE to skarb. Doceniłam je po swoich przejściach. DZIECI to SKARB NAJWIĘKSZY. Dziękuję za ten wpis i życzę Pani i rodzinie duuuuużo zdrowia, pozdrawiam ciepło☺
No i się poryczałam. Dziękuję za wpis. Czytam go w momencie przebudzenia po bardzo trudnej nocy. Syn bardzo kiepsko spał ale jest zdrowy i dzięki temu że to przeczytałam całe napięcie mi opadło. Dzięki idę doceniać małe rzeczy.
Kasiu dziękuję…….. Bardzo się Cieszę że Cię poznałam. Tekst bardzo wzruszający i pokazujący inną stronę macierzyństwa – opartą na strachu o zdrowie swoich maleństw.